IV Zlot Blogosfery, czy idziemy do przodu?

IV Zlot Blogosfery po raz kolejny zorganizowany przez Winicjatywę już za nami, co oznacza, że minęła już prawie połowa roku 2017, a pamiętam, że całkiem niedawno wspominałem III Zlot Winicjatywy.

Program Zlotu, jak co roku był bardzo ambitny i czas szybko mijał wybijany rytmem  przerw na kawę między poszczególnymi punktami programu.

Polskie blogi winiarskie – trendy 2017

Na początku, jak i na poprzednich spotkaniach, po chwili autoprezentacji blogerów, redaktor Wojtek Bońkowski dokonał analizy blogosfery winiarskiej. Zwrócił uwagę, że liczba blogów winiarskich lekko spadła w 2016 roku w porównaniu do roku 2015, choć cały czas pojawiają się nowe blogi. Część blogów popada w stan uśpienia, a ich autorzy albo je zawieszają całkowicie, jak to się stało w przypadku bloga „Do trzech dych” lub też publikują rzadziej.

01. WB.jpg

W tej analizie wpisy blogerów zostały pogrupowane według następujących typów:

  • Galerianie, „co dobrego w dyskontach”
  • Kronikarze, „zaprosili nas”
  • Pamiętnikarze, „spójrzcie co fajnego pijemy”
  • Impresjoniści, „I have been there”
  • Eksploratorzy , „wino o którym nikt nie słyszał”
  • Aktywiści, „wino w mojej dzielnicy”
  • Autorytet „najlepsze lambrusco na polskim rynku”

Większość wpisów na polskich blogach winiarskich należy do pierwszych trzech kategorii, charakteryzują się pewną biernością i odtwórczym charakterem, w których autor opisuje gdzie był i jakich win próbował, a wszystko jest opisane zgodnie z przyjętym schematem.

O ile te sposoby pisania są najłatwiejsze do zastosowania, to są one również najmniej interesujące dla czytelników. Można zakładać, że czytelnicy będą bardziej  zainteresowani wpisami, które można zaliczyć do kategorii eksploratorów, czy impresjonistów. Innym typem nie reprezentowanym zbyt licznie, to typ aktywisty, który opisuje, co można znaleźć w lokalnych sklepach winiarskich w danym mieście, jakość obsługi, jakość i dostępność win w lokalnych restauracjach. Ten typ wpisów, ze względu na swój otwarty charakter, znacznie łatwiej angażuje czytelników do wzięcia udziału w dyskusjach.

Generalnie, jak zauważył redaktor Bońkowski, ilość komentarzy systematycznie maleje, a na pewno nie powiększa się. Nawet pod tekstami Winicjatywy ilość komentarzy nie rośnie. Pewien wpływ na to może mieć nowy system obsługujący umieszczanie komentarzy, który wymaga uprzedniego logowania, ale ilość komentarzy pod wpisami innych blogerów również nie urosła.

Podsumowując, zadanie blogera, który ma być komunikatorem i krzewicielem wiedzy o winie, edukatorem i człowiekiem wyznaczającym nowe trendy jest wciąż aktualne. Nadal jest wiele miejsca w polskiej blogosferze na autorytety, które tak jak Jamie Goode w Anglii czy Alder Yarrow w USA wyznaczają trendy i to oni są zapraszani na najbardziej ekskluzywne degustacje, gdzie pojawiają się nowe czy też najlepsze wina, które szybko stają się sprzedażowymi hitami.

Import wina do Polski – przepisy i perspektywy zmian

W kolejnym punkcie programu pani Katarzyna Niemyjska ze Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów wina wprowadziła nas w bardzo ważny temat importu wina w Polsce i związanych z tym trudności.

W Polsce działa około 800 importerów, spośród których około 300 rocznie wypada z rynku, a 300 nowych zajmuje ich miejsce. Dlaczego fluktuacja na tym rynku jest tak duża?

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że import wina do Polski nie jest rzeczą łatwą, ale dla mnie zaskoczeniem był fakt, że import spoza Unii Europejskiej jest łatwiejszy niż tzw. przemieszczenie wewnątrzwspólnotowe, czyli sprowadzanie wina do Polski z innych krajów Unii Europejskiej.

Okazuje się, że do sprowadzenia wina należy wykonać 65 czynności administracyjnych, a do tego aż trzy urzędy mają prawo przeprowadzać kontrole: Urząd Celno-Skarbowy, Państwowa Inspekcja Sanitarna i Inspekcja Jakości Handlowej Produktów Rolno-Spożywczych IJHARS.

Taka ilość czynności oznacza dla importera dodatkowe koszty. Jednym z największych kosztów jest koszt pracownika, którego zadaniem jest tylko i wyłącznie obsługa czynności importowych, komunikacja z urzędami oraz największy koszmar importera, czyli obsługa naklejania banderol.

Banderola, czyli pasek papieru naklejany na szyjce butelki jest bardzo przestarzałym sposobem kontroli szczelności rynku, mającym na celu zapewnienie, że alkohol z nielegalnych źródeł nie będzie sprowadzany do kraju. Pomysł przywędrował z Niemiec w latach 90-tych XX wieku, ale praktyczni Niemcy bardzo szybko pozbyli się tego archaicznego narzędzia, a w Polsce banderole utrzymano.

Oznacza to konieczność zatrudnienia wykwalifikowanego pracownika,  jednego, dwóch lub więcej, których zdaniem będzie wypełnianie raportów dla urzędów, kontakt z urzędami, dostarczanie dokumentów i próbek win, zamawianie banderol, ich wysyłka do dostawców w krajach UE oraz komunikacja z dostawcami dotycząca poprawnego przyklejania banderoli i rozwiązywania problemów w razie zniszczenia lub zagubienia papierowego paska.

Dodatkowo, winiarnie, czy też sieci handlujące winem są proszone o naklejanie banderoli na miejscu, bowiem żadna butelka wina nie może przekroczyć polskiej granicy bez naklejonej banderoli. Brak banderoli skutkuje dotkliwymi karami finansowymi.

Konieczność naklejenia banderoli w kraju, z którego wino będzie wysłane oznacza, że winiarnia też musi komuś zlecić tę dodatkową pracę i jasne jest, że nikt tego nie chce robić za darmo. Koszt naklejenia banderoli oscyluje między 0.1 € w Hiszpanii czy Włoszech do nawet 1 € we Francji.

Do tego trzeba zaznaczyć, że banderola jest drukiem ścisłego zarachowania, a to oznacza kłopoty w przypadku zagubienia lub zniszczenia banderoli. Każdy taki przypadek trzeba zgłosić do odpowiedniego urzędu i zakupić nowe banderole.

Nie należy zapominać, że banderole należy transportować w odpowiednich warunkach, zgodnie z wytycznymi ustawy akcyzowej powinien to być transport konwojowany, jak w przypadku transportu pieniędzy. Oczywiście, ustawa nie precyzuje kto ponosić tego koszty. Rzeczywistość jest taka, że używa się specjalnych przesyłek kurierskich, które są oczywiście odpowiednio droższe od normalnych przesyłek kurierskich. Koszty roczne samego wożenia banderoli do dostawców wina kosztuje od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Jest to poważna składowa kosztu w ostateczniej cenie brutto dla klienta końcowego.

Pani Katarzyna pokazała nam diagram obrazujący graficznie ilość czynności, do jakich jest zobowiązany importer. Długość tego arkusza wynosi prawie 2 metry i pokazuje absurd biurokracji w Polsce. Pani Katarzyna i jej stowarzyszenie walczy o zniesienie obowiązku naklejania banderoli, bo oprócz wysokich kosztów dla importów, niepotrzebnej pracy dla dostawców, ta czynność wnosi bardzo niewiele.

02. Import.jpg

Podatek akcyzowy wynoszący 1,19 zł netto od butelki musi być odprowadzany bez względu na banderolę, więc Ministerstwo Finansów nie ma prawie wcale korzyści z banderolowania, nie licząc 19 groszy opłaty za 1 banderolę. Koszty banderolowania są największe w przypadku najtańszych butelek. W przypadku wina kosztującego Ex Cellar 4 €, w Polsce trzeba do tego dodać koszty banderoli i ich transportu do producenta, naklejenie banderoli oraz koszt etatu dla pracownika zajmującego się obsługą procedur importowych. To daje razem wzrost o 10-20% ceny finalnej do klienta końcowego.

Walka z urzędami trwała długo, ale wreszcie pojawiło się światełko w tunelu i jest szansa, że Ministerstwo Finansów zrezygnuje z banderoli na winie. Byłaby to bardzo dobra wiadomość dla importerów i dla klientów. W sytuacji niższych kosztów sprowadzania wina, importer mógłby sprowadzać wina rzadsze, od mniejszych producentów, czy też od tych, którzy dotychczas nie chcieli importować do Polskie ze względu na te dodatkowe wymagania. Trzymamy kciuki, że decyzja o rezygnacji z banderoli, czy też zawieszenia ich używania zapadnie wkrótce.

Trendy konsumenckie na polskim rynku wina

Kolejnym punktem spotkania były trendy konsumenckie na polskim rynku wina.

Trzech przedstawicieli branży, panowie Rafał Łojszczyk z Faktorii Win, Norbert Brzoza z Makro Cash & Carry i Zbigniew Kawalec z Darwina.pl starali się odpowiedzieć jak wygląda kondycja rynku wina w Polsce w podziale na sklepy detaliczne, hurtowe oraz HoReCa.

03. Panel.jpg

Obecnie roczny obrót na rynku wina w Polsce wynosi 200 milionów butelek i jest warty 2 miliardy zł.

Pan Rafał Łojszczyk zaznaczył, że Faktoria Win ma obecnie już 4 200 sklepów w Polsce oraz, że  dostarczają wina również do kanału HoReCa.

Analiz danych sprzedażowych pokazuje, że rynek wina w Polsce składa się z trzech kategorii:

  • 1/3 rynku to wina do 15 zł
  • 1/3 to wina słodkie lub półsłodkie
  • 1/3 to wina droższe i wytrawne

Należy zaznaczyć, że duża część z tych win do 15 zł, to również wina słodkie i półsłodkie. Klienci wybierający tańsze wina, wybierają również te bardziej słodsze, bo pod cukrowym sztafażem można ukryć słabą jakość wina.

Rynek wina w Polsce rośnie średnio 8% rocznie i jest to wzrost stabilny. Rynek wódki i piwa rozwija się w tempie zaledwie 2% rocznie, innym rosnącym rynkiem jest rynek gatunkowej whisky. Od kilku lat obserwuje się renesans win musujących, co widać między innym na przykładzie rosnącej popularności Prosecco.

Dla Faktorii Win blogerzy są potrzebni po to, by pisać o winie, wymieniać opinie, nagłaśniać temat win i edukować. Nieważne, czy wpisy lub komentarze blogera są pozytywne czy negatywne, ważne by się o tym pisało i by content był interesujący.

Z kolei pan Norbert Brzoza, reprezentujący Selgros Makro Cash & Carry, zwrócił uwagę, że w przypadku sklepów Selgros, wina, po jakie najczęściej sięga klient, kosztują około 20 zł. Dla niego krytyka blogerów jest ważna, bo zmusza do podwyższania jakości. W jego opinii, najważniejsza kategoria blogerów to eksploratorzy i impresjoniści, bo t oni będą ustalać trendy i przewidywać, co się będzie piło za rok czy za dwa lata.

Pan Zbigniew Kawalec, reprezentujący detaliczne, specjalistyczne sklepy winiarskie zarówno stacjonarne, jak i internetowe pod marką Darwina, wskazał na trend dotyczący sposobu dokonywania zakupów. W swoich sklepach coraz częściej obserwuje działania typu ROPOFF, Reaserch online, purchase offline, czyli klienci najpierw szukają wina w internecie, a później przychodzą do sklepu stacjonarnego po to wino, by móc porozmawiać ze sprzedawcą i ostatecznie podjąć decyzje o jego zakupie. Przykładem takiego działania jest wino brokatowe Aviva, po które sięgnęło wielu klientów zainteresowanych opiniami w Internecie.

Globalne trendy w winie

Kolejnym tematem podjętym przez trójkę przedstawicieli z branży były globalne trendy w winie. Redaktor Bońkowski przedstawił listę rodzajów win, które mogą stać się bardzo popularne w następnych dwóch latach, a wśród nich pojawiły się następujące:

  • Wina musujące (Cava, Prosecco)
  • Wina niskoalkoholowe
  • Lekkie wina czerwone – Valpolicella, point noir
  • Wina czerwone półwytrawne
  • Wina aromatyczne (Moscato)
  • Wina egzotyczne, rzadkie szczepy
  • Koktajle, mieszanki z winem
  • Wina różowe

Przedstawiciel Macro Cash & Carry wskazał na rosnącą popularność win musujących, głównie cavy, win różowych i czerwone półwytrawne. Faktoria Win widzi zainteresowanie winami bezalkoholowymi.

W sklepach specjalistycznych Darwina obserwuje się zainteresowanie winami egzotycznymi, na przykład winami z Macedonii, winami bezalkoholowymi, oraz półwytrawnymi winami czerwonymi. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o słodkie i dżemowe potworki, zwyczajowo stojące na najniższych półkach sklepów, ale o wina o zawartości 10-12g/l cukru, na przykład valpolicella, ripasso, primitivo, zinfandel, czy nawet rioja, których popularność w Polsce rokrocznie rośnie i których import w najbliższych latach powinien być najbardziej opłacalny. Kategorią, co do wzrostu której, oczekiwania są najmniejsze, to wina różowe. Wbrew corocznym zapowiedziom, że nastanie na nie moda, ich sprzedaż w sklepach Darwina stanowi poniżej 1% i nie obserwuje się dużego potencjału wzrostu.

Koncept Faktoria Win À la Carte.

Faktoria Win, oprócz niesamowitej ekspansji do 4200 sklepów w Polsce, rozpoczęła projekt budowania winebarów w miastach Polski. Na początku właściciele lokali, którzy przystąpili do tego przedsięwzięcia byli sceptyczni i nie wierzyli, że wino może tak dobrze się sprzedawać. Byli przekonani, że w Polsce sprzedaje się piwo, wódka i drinki. Ku ich zdziwieniu, koncept winebarów przyjął się bardzo szybko i klienci zaczęli chętnie korzystać z oferty win dostępnej w winebarach.

Kolejnym punktem propagowania wina było wprowadzenie do restauracji menu, gdzie od razu sugerowano wybór wina do danego dania. W ramach tego projektu, klient może zamówić danie i nie zastanawiać się jakie wino do niego dobrać, bo wybór jest już w karcie.

Zakup wina wiąże się z dużym ryzykiem i niepewnością, bo rodzajów wina jest bardzo wiele. A przeciętny konsument nie wie dokładnie czego może się spodziewać po danej butelce. Przeciętny koszyk zakupów w Polsce wynosi 15 zł, a najtańsze wino kosztujące 15 zł , kosztuje tyle co cały koszyk. Dlatego też zakup wina za 15 zł, to podniesienie wartości  o 100%.  Wydanie 100% więcej to duże ryzyko, szczególnie kiedy nie wiemy czego się możemy spodziewać.

Kolejny pomysł to wprowadzenie różnego rodzaju sklepów o różnym standardzie i poziomie oferowanych win. Większość sklepów to sklepy typu standard, w większych miastach sprawdzają się natomiast sklepy premium, gdzie można znaleźć wina droższe, dla bardziej wyrobionej klienteli.

Degustacja w ciemno

Ten punkt programu jest oczekiwany przez każdego uczestnika Zlotu. Tym razem tematem przewodnim były wina, które w sposób najbardziej entuzjastyczny i pozytywny przedstawili blogerzy swoim czytelnikom na swoich blogach.

Najlepszym w degustacji w ciemno, który w nagrodę wygrał wyjazd do Włoch, okazał się Sławomir Sochaj z bloga enoeno.

Autoprezentacja blogerów

Kolejny punt programu to warsztaty pisania dla blogerów, prowadzone przez panią redaktor Ewę Wieleżyńską.

04. Writing.jpg

Teksty trzech blogerów zostały poddane krytycznej analizie przez Ewę Wieleżyńską.

Tekst Macieja Nowickiego z Winicjatywy opisujący rzadkie wina z endemicznych szczepów rosnących w Apulii, cudem uratowanych od wyginięcia przez rodzinę Carparelli. Główne uwagi dotyczyły porównań, które nie uzyskały aprobaty pani Ewy, brakowało też jasno sformułowanego tytułu oraz nazwy wina dalej w tekście. Pani Ewa zwróciła też uwagę na konstrukcję niektórych zdań, którym brakowało lekkości i jasności.

Tekst Katarzyny Józefiak z bloga Korek od Wina spotkał się najpierw z dużą krytyką Marcina Jagodzińskiego, któremu nie podobało się zawarte w tekście sformułowanie „czy słyszeliście o Montecucco”, która to krytyka została szybko odrzucona przez Wojtka Bońkowskiego, który wręcz uznał ten wstęp za bardzo dobry i godny najlepszych blogerów.

Pojawiła się krytyka dotycząca użytych w tekście porównań, podobnie jak w tekście Maćka Nowickiego, ale wytknięto autorce również, że opisywane wino nie należy nawet do apelacji Montecucco, a tylko do  mniej prestiżowej IGT Toscana. Kasia wybrnęła jedna zręcznie, mówiąc, że po pierwsze,  tekst jest kolejnym z serii tekstów opisujących wina z apelacji Montecucco i że, w pierwszym tekście autorka opisywała wino z tej apelacji.

Ostatnim z analizowanych tekstów był tekst Marcina Piątka, prowadzącego bloga W Tango z Winem. Autor w tym tekście w sposób bardzo poetyczny snuje złożone, naszpikowane odniesieniami do wielu kultur, wizje na temat argentyńskiego malbeca uprawianego na zboczach wulkanu Tupungato. Cały tekst jest kawałkiem dobrej literatury i trudno byłoby go krytykować. Tekst jest podzielony na sekcje, z których każda rozpoczyna się od słowa „Tupungato”. W każdej sekcji autor, za pomocą skomplikowanych analogii i kulturowych tropów tworzy atmosferę, która przenosi czytelnika w na gorące stoki wulkanu Tupangato. Bardzo dobry tekst.

IV Zlot Winicjatywy pokazuje, że cały czas jest miejsce dla ambitnych ludzi, których pasją jest promowanie kultury wina w Polsce, edukowanie społeczeństwa w niełatwym temacie wina i pokazywanie szerokiej rzeszy konsumentów, po jakie wina warto sięgać.

 

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „IV Zlot Blogosfery, czy idziemy do przodu?

  1. Remik pisze:

    Cóż winicjatywa strzeliła sobie w stopę tym wymogiem rejestracji przy komentowaniu. Przez klika miesięcy jest mniej komentarzy niż kiedyś pod jednym tekstem. Nikt nie chce być trejestrowany jak nie przymierzajac krowy w Agencji Rynku Rolnego… Sama winicjatywa też chyli sie ku upadkowi… jeden, dwa artykuły na tydzień, których już nikt nie komentuje, bo się ludziom nie podoba rejestrowanie. I tak mamy sie koło zamyka… Gdzie stałą, rubryka „Wino dnia” i inne… To już dogorywanie, dlatego dziwię się, że winicjatywa ocenia blogi, jak sami ledwo zipią…

    Polubienie

    • Jeśli chodzi o wymóg rejestracji w celu zamieszczania komentarzy, zgadzam się, że to ogranicza naturalna ekspresję czytelników, bo trzeba się zalogować i występować niejako z otwartą przyłbicą, ale jest to praktyka dosyć szeroko stosowana i przez inne portale.
      Z pewnością w ten sposób łatwiej moderuje się dyskusje i zwiększa się pewność, że komentatorzy utrzymają jej merytoryczny charakter. Wydaje mi się, że takimi przesłankami kierował się zespół Winicjatywy.
      Co do treści na Winicjatywie, może faktycznie jest jakby mniej wpisów, ale widzę bardzo dużo akcji pod auspicjami Winicjatywy, współpracę z importerami w różnych miastach i uczestnictwo Winicjatywy w wielu imprezach winiarskich w Polsce i, w mniejszym stopniu za granicą. Myślę, że następuje ewolucja portalu, który najpierw rozwijał treści, a teraz chce być bardziej aktywny w tzw. realu.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s